Szumią dęby pamięci
Wszystkich Świętych to czas pamięci o zmarłych. Tych dalekich i tych bliskich. To czas modlitwy na cmentarzach. Indywidualnej i wspólnej. To czas historii. Tych rodzinnych i tych zapisanych w pomnikach i w dębach pamięci...
Na kazimierskim cmentarzu parafialnym św. Jana podczas corocznej mszy świętej uczniowie kazimierskich szkół zaciągnęli warty honorowe przy dębach katyńskich. W ten sposób podtrzymywana jest w Kazimierzu pamięć o ofiarach Golgoty Wschodu związanych z Miasteczkiem.
Łączy ich Kazimierz
W 2010 r. – kiedy z inicjatywy Zespołu Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza założono dąbrowę Katyńską w Kazimierzu – udało się ustalić 7 nazwisk. To oficerowie Wojska Polskiego i funkcjonariusz Policji Państwowej: kpt. Franciszek Barszczewski, asp. Policji Państwowej Władysław Dunia, mjr Rajmund Duracz, por. Zdzisław Berens, por. Bronisław Skrzeczkowski, por. Witold Steciuk, por. Jan Adam Witkiewicz. Dla trzech z nich – Duni, Skrzeczkowskiego i Steciuka Kazimierz był miejscem urodzenia i czasów dzieciństwa. Wczesne lata szkolne spędził w Kazimierzu również urodzony w Warszawie Jan Adam Witkiewicz – najstarszy syn architekta i dyrektora Szkoły Rzemiosł Budowlanych nad Wisłą. Regularnie bywał tu także Zdzisław Berens – wnuk właściciela słynnego Hotelu Polskiego pod farą. Dla Władysława Duni Kazimierz był miejscem zamieszkania do ostatnich dni przed mobilizacją w 1939r. Pozostali związani są z Miasteczkiem rodzinnie. Tu mieszkają bądź mieszkali ich bliscy.
Łączy ich Katyń
Łączy ich nie tylko Kazimierz, ale i miejsce śmierci. Przez lata wydawało się, że to Katyń. Kiedy otwarto sowieckie archiwa, okazało się, że tylko Witkiewicz zginął w lesie katyńskim. Berensa zamordowano w Charkowie, podobnie jak Witolda Steciuka – syna dyrektora puławskiej poczty mieszkającego w dawnej willi Renia stojącej tuż przy wjeździe do Kazimierza. Policjanta Władysława Dunię rozstrzelano w Twerze. Co stało się z kapitanem Barszczewskim i porucznikiem Skrzeczkowskim? Dotąd nie wiadomo. Po latach rodzinie kapitana udało się ustalić, że ze Starobielska został wysłany w 1941 r. do prowincji Magadan na Syberii do siewwostłagu. I nic więcej. O losach Bronisława Skrzeczkowskiego, o którym rodzina otrzymała potajemnie jeszcze w czasie wojny wiadomości, że zginął w Katyniu, milczą polskie archiwa.
Dziś szumi o nich wciąż młoda kazimierska dąbrowa Katyńska.
Tekst i foto: Anna Ewa Soria